Wyzwania polskiej statystyki
Opracowanie redakcyjne: Stanisław Jońca
Biblioteka Wiadomości Statystycznych, tom 43
Główny Urząd Statystyczny, Polskie Towarzystwo Statystyczne, Warszawa 1994
Czego nie wiedziano
Zmiany gospodarczo-ustrojowe przełomu lat 80. i 90. XX w. nie mogły nie wywrzeć wpływu na społeczeństwo, jego mobilność, aktywność i strukturę, poziom wykształcenia, stan zdrowia, stopień zaangażowania w życie publiczne i inne sfery. Ale czy decydenci polityczni dysponowali wiedzą na temat tych przemian? Czy mieli ją statystycy odpowiedzialni za badania społeczne? Jak się zdaje – nie zawsze.
Jeśli informacje statystyczne są niezbędne do sprawnego, codziennego funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki w warunkach względnej stabilności polityczno-ustrojowej, to w sytuacji nagłej, burzliwej zmiany stanowią podstawę do podejmowania jakichkolwiek sensownych działań. Tak przynajmniej mogłoby się wydawać w perspektywie nowoczesnej organizacji państwa z jego rozbudowanym aparatem i skomplikowanymi technologiami władzy wpływającymi na wszystkie aspekty życia obywateli: im gęstsze sieci powiązań, im bardziej złożone mechanizmy sprawowania władzy i kontroli, tym większa powinna być rola danych statystycznych.
Oczywiście można sensownie argumentować, że w momentach przesileń i turbulencji ważniejsze od suchych informacji stają się idee, wizje, symbole i metafory, które wywołują emocje i mobilizują do działania nawet wbrew ustalonej wiedzy, a co dopiero w przypadku jej braku. Jednak pewnej wiedzy o stanie społeczeństwa, opartej na danych statystycznych, należałoby się spodziewać u decydentów odpowiedzialnych za zmianę wajchy.
Jednym z okresów burzliwych przemian w powojennej historii Polski były lata 90. XX w., a zwłaszcza ich pierwsza połowa. Popularny termin „transformacja” nie do końca oddaje skalę i dynamikę ówczesnych przeobrażeń, sugeruje raczej stopniowe przekształcenia niż serię wstrząsów i zwrotów o sto osiemdziesiąt stopni. A tak przecież doświadczali rzeczywistości pracownicy i pracownice Państwowych Gospodarstw Rolnych, zlikwidowanych z dnia na dzień jedną ustawą przyjętą przez sejm, albo dziesiątków plajtujących zakładów, które nie miały szans poradzić sobie z nagłym napływem tańszych i (przynajmniej pozornie) bardziej atrakcyjnych towarów z zagranicy. Z drugiej strony rodziła się wtedy nowa klasa średnia, która w przyspieszonym tempie zdobywała majątek i szukała sposobów odróżnienia się od reszty społeczeństwa.
Temat transformacyjnej rzeczywistości – i pytanie, o jaką rzeczywistość właściwie chodzi – powraca w ostatnich latach zarówno w publikacjach naukowych, jak i popularnych oraz w filmach i wystawach. Wspomnieć można chociażby o wystawie Ruchy tektoniczne, prezentowanej w Muzeum Sztuki w Łodzi od 18 listopada 2022 r. do 19 marca 2023 r. Tytułowa metafora sugeruje proces systematycznych tarć pod powierzchnią ziemi, który skutkuje wypiętrzeniami, rozpadlinami, erupcjami i wstrząsami, ale sam trwa dłużej niż jego epifenomeny. Z takim rozumieniem koresponduje wybór zaprezentowanych prac, pochodzących nie tylko z lat 90., lecz także 80., kiedy reformy gospodarczo-ustrojowe (np. wprowadzenie elementów gospodarki wolnorynkowej) nie zapowiadały jeszcze skali zmian uwidocznionych w ostatniej dekadzie XX w. Ruchy tektoniczne stanowią niejako spojrzenie z ukosa na lata przemian, może nawet nie tyle krytyczne, ile pełne niepokojów, lęków, wizji i napięć emocjonalnych. Nie przypadkiem blisko połowę ekspozycji zajmują prace poruszające wątki mistyczne, ezoteryczne, gnostyckie lub zgoła religijne. Z kolei w salach poświęconych postawom krytycznym lub entuzjastycznym wobec zachodzących zmian dominują nie chłodny ogląd czy analiza, lecz mieszanina pragnień, fascynacji, euforii i przerażenia, a zjadliwa „publicystyka” artystyczna sąsiaduje z bardziej wieloznacznymi, metaforycznymi obrazami.
Sztuka pokazywana na tej wystawie byłaby więc nie tyle barometrem czy sejsmografem, ile wahadełkiem rzeczywistości – narzędziem poznania nieracjonalnego lub pozaracjonalnego, odrzucającym oświeceniowe rozdzielenie rozumu i emocji, człowieka i świata, podmiotu i przedmiotu. Dzięki temu była zdolna uchwycić specyfikę tej rzeczywistości jeśli nie lepiej, to w każdym razie inaczej niż w oficjalnych przekazach, które – jak się wydaje – w większej mierze opierały się na faktach i informacjach, ale czy na pewno?
Wyzwania polskiej statystyki, tom 43 serii Biblioteka Wiadomości Statystycznych, zebrał referaty wygłoszone 29 czerwca 1993 r. podczas konferencji naukowej podsumowującej pierwsze lata burzliwych przemian, od tzw. demokracji ludowej do demokracji liberalnej i od socjalistycznej gospodarki centralnie sterowanej do kapitalistycznej gospodarki wolnorynkowej. Antoni Rajkiewicz, profesor Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, pisał w referacie Badania statystyczne nad przemianami społecznymi w Polsce zamieszczonym w tym tomie: „Obywatel, któremu demokracja daje prawo wyboru, musi wiedzieć, jaka jest kondycja społeczeństwa i państwa, jaki jest kierunek przemian, jak kształtuje się jego sytuacja w porównaniu z innymi, jakie rysują się szanse i jakie zagrożenie” (s. 35). Jego zdaniem odpowiedzi na te pytania powinna dostarczać statystyka publiczna, jednak czyniła to tylko częściowo, a jej przekaz ginął wśród rozlicznych badań opinii publicznej. Autor „zdecydowanie negatywnie” oceniał „umiejętności aplikacyjne kół decydenckich oraz sposób informowania społeczeństwa o wynikach badań statystycznych” (s. 35). Z przedstawionych przez niego refleksji płynie wniosek, że w demokracji opartej na zbiorowej deliberacji niedoinformowanie obywateli i obywatelek niweczy właściwie możliwość racjonalnego podjęcia decyzji.
Rajkiewicz postawił w swoim wystąpieniu fundamentalne pytanie: „czy dane, które gromadzi statystyka państwowa i dostarczają również inne ośrodki badawcze wystarczają do oceny przemian społecznych w Polsce, jaka jest ich wartość i jaki jest ich los?” (s. 33). Przez „przemiany społeczne” rozumiał zarówno dynamikę ruchu naturalnego i wędrówkowego ludności, jak i aktywność i strukturę zawodową, poziom wykształcenia, warunki życia, stan zdrowia, udział w życiu publicznym i społeczne patologie. Już pierwsze z wymienionych zagadnień – ruch naturalny i wędrówkowy – okazywało się kłopotliwe. O ile migracje wewnętrzne były stosunkowo dobrze rozpoznane, o tyle poziom wiedzy o migracjach zewnętrznych był bardzo niski. W zakresie aktywności i struktury zawodowej stopniowo poznawano nowy w Polsce fenomen bezrobocia, ale już struktura zawodowa sektora prywatnego pozostawała nieznana, podobnie jak skala zatrudnienia w „sektorze nieformalnym”, czyli szarej strefie.
W pozostałych obszarach wcale nie było lepiej. Rajkiewicz zwracał uwagę: „nie śledzimy losów absolwentów i tracimy sprawdziany poziomu ich wiedzy oraz wykorzystanie posiadanych kwalifikacji. Nie mamy też pełniejszego obrazu procesów dokształcania się czy zdobywania nowych umiejętności zawodowych” (s. 34). Co prawda postępująca pauperyzacja społeczeństwa stała się przedmiotem badań naukowych, ale już wiedza o grupach ludzi zamożnych i bogacących się, a więc tych, którzy budowali nowy ustrój, była znikoma. Stan zdrowia ludności stawał się coraz trudniejszy do zdiagnozowania wskutek ograniczenia badań profilaktycznych i okresowych, wprowadzania kolejnych odpłatności za usługi medyczne oraz rozwoju prywatnej praktyki lekarskiej, od której niełatwo było zdobyć dane. „Nasilenie się uzależnień patologicznych sugeruje pogarszanie się kondycji fizycznej i psychicznej różnych grup społecznych” – konstatował autor (s. 34). Nieznane były też przyczyny niskiego poziomu uczestnictwa w życiu publicznym. „Nie mamy nawet danych o przynależności do związków zawodowych”, tak samo jak o organizacjach non profit – alarmował Rajkiewicz (s. 34). Niezbadanym obszarem pozostawały także wieś i rolnictwo.
Luki poznawcze wynikały z braku koordynacji badań i współdziałania ze sobą różnych jednostek publicznych. Chociaż w podsumowaniu profesor IPS UW dodawał otuchy, pisząc, że „nurt badań nad przemianami społecznymi w Polsce zdaje się mieć przewagę nad innymi dziedzinami statystyki”, to ten stan rzeczy wynikał głównie z doświadczeń z przeszłości i profesjonalizmu badaczy. Badania były nieskoordynowane, a praktyczne wykorzystanie i upowszechnienie ich wyników wymagało „daleko idącego wysiłku” (s. 35). Czy zatem władze polityczne, podobnie jak undergroundowe środowiska artystyczne, posługiwały się raczej wahadełkiem niż barometrem? Brakuje informacji, by udzielić odpowiedzi na tak postawione pytanie. W świetle referatu Rajkiewicza widać jednak, że przemiany społeczne uruchomione procesem transformacji gospodarczo-ustrojowej stanowiły w pierwszej połowie lat 90. wyzwanie badawcze dla statystyki, a nie obszar kompleksowo rozpoznany.
Xawery Stańczyk
Publikację Wyzwania polskiej statystyki (tom 43 serii monograficznej Biblioteka Wiadomości Statystycznych) można pobrać ze strony https://bws.stat.gov.pl/bws_43_Wyzwania_polskiej_statystyki
Więcej felietonów o archiwalnych tomach Biblioteki Wiadomości Statystycznych znajduje się pod adresem https://nauka.stat.gov.pl/Archiwum