Wybrane problemy prognoz statystycznych
Prace redakcyjne: Izabella Kudrycka, Andrzej Romejko, Jadwiga Rybacka
Biblioteka Wiadomości Statystycznych, tom 11
Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1970
Powrót futurologii
Gdy na przełomie lat 60. i 70. futurologia rozwijała się spontanicznie jako nowa, popularna dziedzina wiedzy, wyrażano pogląd, że należy ująć ją w bardziej systematyczne ramy, oprzeć na naukowych prawach i sprawdzonych procedurach. Zyskała jednak własne podstawy teoretyczne oraz metody i techniki postępowania, a pierwiastek wyobraźni i fantazji z niej nie zniknął.
„Wreszcie trzeba więcej interesować się rolą fantazji w kształtowaniu obrazu dnia jutrzejszego” – pisał Paweł Sulmicki, profesor Szkoły Głównej Planowania i Statystyki. „Wreszcie”, bo to ostatni postulat dotyczący tworzenia planów długookresowych wymieniony w referacie Plan i prognoza w planowaniu gospodarczym , który ukazał się w tomie 11 serii Biblioteka Wiadomości Statystycznych pt. Wybrane problemy prognoz statystycznych (s. 53). Oprócz tego Sulmicki postulował przykładanie większej wagi do czynników niepewności w planach długookresowych niż krótkookresowych oraz wskazywał, że formułowanie słabo lub zupełnie nieznanych praw wymaga czasu. Nie wydaje się, żeby kwestia fantazji była w tym zestawieniu mniej ważna od dwóch pozostałych. Ale na pewno była zaskakująca.
Parę stron wcześniej ten sam autor deprecjonował znaczenie fantazji, kiedy porównywał przypuszczenia co do przyszłości oparte na analogii do stanu zaobserwowanego uprzednio z tymi wywiedzionymi właśnie z fantazji albo z myśleniem zgoła życzeniowym (s. 47). Te pierwsze są, zdaniem autora, świadome i opracowane na podstawie poznanych praw rządzących związkami przyczynowo-skutkowymi. Pozostałe nie mają szans na urzeczywistnienie. Sulmicki był zresztą bardzo przywiązany do naukowego poznania praw rządzących rzeczywistością – to pozytywistyczne stanowisko, zakorzenione w XIX-wiecznej rewolucji naukowej, przebija z kolejnych partii jego tekstu.
Poglądy badacza przypominały koncepcję Jamesa George’a Frazera, brytyjskiego uczonego z przełomu XIX i XX w. Zdaniem tego ewolucjonistycznego antropologa ludzkość przeszła drogę od magii przez religię do nauki. Magia, obecna jeszcze w społecznościach pierwotnych, miała polegać na naiwnym przekonaniu, że za pomocą podobnych działań można wywołać pożądany efekt. Religia wynikała z rozpoznania braku wpływu człowieka na procesy naturalne, w związku z czym ich źródła upatrywała w bóstwach i siłach nadprzyrodzonych. Nauka niejako wracała do magicznego wysiłku zrozumienia świata, ale już na racjonalnym i logicznym gruncie nowoczesnej cywilizacji. Poglądy Frazera, najlepiej wyrażone w niesłychanie popularnej przez kilka dziesięcioleci Złotej gałęzi (oryg. The Golden Bough, I wyd. w 1890 r.), zestarzały się znacznie szybciej niż jego dorobek; o ile późniejsi antropolodzy bez problemu podważyli taki eurocentryczny i wyższościowy obraz świata, o tyle książki Frazera pozostały na długo w masowym obiegu. Sulmicki w podobny sposób dowodził fundamentalnej różnicy między pozbawionymi dowodów wierzeniami i przepowiedniami a naukowymi ustaleniami dotyczącymi praw obowiązujących w świecie.
Do istnienia praw, które można zbadać, zweryfikować i opisać, Sulmicki wracał wielokrotnie. Wydaje się, że to właśnie z powodu niedostatecznego oparcia na tak rozumianych prawach autor odmawiał futurologii statusu dyscypliny naukowej, mimo że widział w niej wyraz
coraz bardziej krystalizującej się świadomości, że dzisiejsze decyzje człowieka w poważnej mierze kształtują możliwości działania w dniu jutrzejszym, że wobec tego można i trzeba wpływać na bieg przyszłych zdarzeń, a równocześnie, że kształtowanie przyszłości przez człowieka napotyka przeszkody, których źródłem są prawa natury, przypadek (zdarzenia losowe), bezwładność układu (zbioru ludzi, rzeczy i reguł postępowania) oraz swoboda wyboru innych, którzy także decydują w dziedzinie gospodarczej (s. 47–48).
Autora interesowały jednak prognozy i plany gospodarcze rozumiane jako zbiory „równań opisujących związek celów ze środkami oraz kryterium wyboru”, których budowa jest niemożliwa „bez znajomości praw naukowych i występujących w nich konkretnych parametrów” (s. 50), przy czym prognozę od planu odróżniałoby przede wszystkim to, że ten drugi przeznaczony jest do realizacji, podczas gdy ta pierwsza formułowana jest z perspektywy obserwatora. Na futurologię jako nienaukowy, zdaniem autora, prąd przewidywań przyszłości w tym ujęciu właściwie nie ma miejsca.
Sceptyczny wobec futurologii był również Kazimierz Secomski, uczony z Polskiej Akademii Nauk, którego referat Prognozy gospodarcze a planowanie został wydany w tym samym tomie BWS. Wychodził on z założenia, że współczesna polityka gospodarcza nie może wynikać tylko z oceny stanu bieżącego, lecz musi tworzyć obraz przyszłego rozwoju społeczno-ekonomicznego w różnych horyzontach czasowych. Analizy dotyczące procesu rozwoju w przeszłości i teraźniejszości są tylko pierwszym etapem, „niezbędną bazą wyjściową dla podjęcia wysiłku zmierzającego do sformułowania założeń rozwojowych na bliższą lub dalszą przyszłość” (s. 16).
Tę przyszłość, zdaniem Secomskiego, należy zarówno odgadywać, jak i modelować: „najpierw, opierając się na należycie ugruntowanych naukowych podstawach i właściwie użytych metodach, przewidzieć […], a następnie w planowy sposób ukształtować, stosując możliwie najbardziej efektywne środki i formy działania” (s. 16). Z potrzeby przewidywania przyszłości wyłaniać się zaczęły „kontury nowej dyscypliny – nauki o przyszłości”, zwanej popularnie futurologią (s. 17). Secomski zauważał, że ta nazwa „niezwykle szybko rozpowszechniła się i nie można pominąć samego faktu przyswojenia sobie tego określenia, zwłaszcza w wielu popularnych publikacjach”, ale sam wolał określać nową naukę mianem prognostyki, której efektem miały być – co podkreślał – prognozy naukowe, wywiedzione z naukowych metod przewidywania i gromadzenia danych. Tymczasem ujęcia futurologiczne zawierały „wiele cech dowolności i intuicyjnego formułowania wizji przyszłego biegu zjawisk” (s. 17).
Prognostyka – nauka o przyszłości – zmierza do ukazania najbardziej prawdopodobnych głównych kierunków oraz dynamiki przyszłego rozwoju społeczno-ekonomicznego, jego struktury i zachodzących przemian. Jednocześnie prognostyka dąży do trafnego określenia warunków, w których rozwój ten będzie się odbywać, tworząc początkowo wstępne, a później zweryfikowane wizje przyszłego układu zjawisk społeczno-ekonomicznych. Stosując różne i ustawicznie rozwijane metody badawcze prognostyka umożliwia pozyskanie nowych elementów zapewniających doskonalszą niż dotychczasowa nie tylko konstrukcję planów wieloletnich i perspektywicznych, ale także późniejszą ich realizację
– pisał Secomski (s. 17–18). Tak zdefiniowana nauka o przyszłości nie przewidywała (nomen omen) swobodnego fantazjowania, o którym wspominał Sulmicki. Inaczej niż nienaukowa futurologia, prognostyka w koncepcji Secomskiego miała służyć pragmatycznym celom tworzenia programów i planów rozwoju oraz posługiwać się teoriami naukowymi (np. teorią wzrostu), zweryfikowanymi metodami i ustalonymi faktami. Futurologia mogła trafić do „popularnych publikacji”, ale na poważną naukę się nie nadawała.
Secomski w dalszej części tekstu definiował pojęcie prognozy, przedstawiał schemat studiów prognostycznych oraz przybliżał różne rodzaje klasyfikacji prognoz. Dzielił je m.in. na krótko-, średnio- i długoterminowe oraz perspektywiczne, proste i złożone, ilościowe i jakościowe, ogólne i szczegółowe, częściowe i całościowe, mikro- i makroekonomiczne, światowe, międzynarodowe, krajowe i regionalne, indukcyjne i dedukcyjne, a wreszcie czyste (pierwotne) i weryfikowane. Rozróżniał prognozy według ich dziedzin na demograficzne, gospodarcze i społeczne oraz dotyczące postępu organizacyjno-technicznego i nauki. W ostatniej części referatu autor omawiał metody i techniki sporządzania prognoz, od najbardziej podstawowej (i zawodnej w przypadku prognoz złożonych albo opracowywanych dla średnich i długich okresów) metody ekstrapolacji, tj. rzutowania zależności i prawidłowości rozpoznanych w przeszłości na przyszłość, poprzez metody ankietowe, w tym metodę intuicyjną, wszelkie ekspertyzy, metodę kolejnych przybliżeń i metodę delficką (polegającą na zbieraniu w różny sposób i opracowywaniu opinii specjalistów na dany temat), po metody analogowe, tzn. oparte na analogii, oraz metody modelowe, polegające na tworzeniu modeli wzrostu dostosowanych do specyfiki danego obszaru.
Wszystko to uzmysławiało, że choć prognostyka jako nauka o przyszłości dopiero się kształtowała, to miała już szeroki zakres zastosowań, różnorodne formy i bogaty repertuar metod i technik. Prognozowanie (i w konsekwencji planowanie) miało stać się dyscypliną naukową, funkcjonującą według ścisłych reguł i procedur. I choć niektóre z jej metod już w nazwie miały intuicyjność bądź odwoływały się do opinii ekspertów i znawców, to cały ten sztafaż pozwalał odżegnać się od popularnej futurologii, snucia wizji i fantazji.
Wydarzenia ostatnich lat – wybuch pandemii Covid-19, wojna w Ukrainie, Górnym Karabachu, Etiopii i innych zapalnych punktach na mapie świata, globalny kryzys gospodarczy i katastrofa klimatyczna uderzająca już teraz szczególnie silnie w kraje globalnego Południa – pokazały, jak bardzo potrzeba dziś nowych wizji przyszłości. Oczywiście naukowe prognozy wraz z opracowanymi na ich podstawie planami i strategiami są niezbędne, ale w obliczu tak nagłych i gwałtownych zmian zachodzących w skali światowej nawet najlepsza prognoza nie wystarczy. Równie ważne są dziś popularne obrazy i wyobrażenia przyszłości, którymi karmi się społeczeństwo, bo to one współtworzą wyobraźnię społeczną, zawierają metafory mobilizujące lub zniechęcające do działania i wyznaczają język, którym opowiada się o przyszłości. Dziś bardziej niż kiedykolwiek widać, że przyszłość jest tworzona społecznie, za pomocą tego, co ludzie mówią i robią, słów i obrazów, którymi przedstawiają swoje położenie, i opowieści wytyczających drogi, którymi ludzkość będzie podążać. W tych warunkach poszukiwanie uniwersalnych praw rządzących procesami społeczno-ekonomicznymi wydaje się rozwiązaniem co najwyżej fragmentarycznym; nie mniej ważne jest testowanie różnych rozwiązań w praktyce, sprawdzanie, co i kiedy może realnie zadziałać, oraz tworzenie takich narracji o przyszłości, które zachęcą innych do włączania się w pożądany proces zmian. W książce Wychylone w przyszłość. Jak zmienić świat na lepsze z 2022 r. socjolożka i działaczka miejska Joanna Erbel napisała:
Nie ma jednej drogi dojścia do zrównoważonej przyszłości, więc będziemy zaczynać z różnych stron. Dzielenie się swoimi wizjami zrównoważonego świata w całej jego różnorodności i złożoności pozwala nam dostrzec wspólny rdzeń w wielości pozornie niepołączonych elementów. Opowiadajmy więc historie w taki sposób, żeby przybliżać wizje lepszej przyszłości i zakorzeniać w nich aktualne działania. Jednocześnie zaś w praktyce testujmy poszczególne rozwiązania. Miejmy utopijną otwartość myślenia, ale w codziennym życiu stawiajmy na protopijny pragmatyzm (s. 56).
W prognozowaniu i kształtowaniu przyszłości potrzeba dziś równie dużo futurologicznych wizji i fantazji, co naukowych metod i teoretycznego ugruntowania, na których u progu lat 70. ufundowano prognostykę.
Xawery Stańczyk
Publikację Wybrane problemy prognoz statystycznych (tom 11 serii monograficznej Biblioteka Wiadomości Statystycznych) można pobrać ze strony https://bws.stat.gov.pl/bws_11_wybrane_problemy_prognoz_statystycznych
Więcej felietonów o archiwalnych tomach Biblioteki Wiadomości Statystycznych znajduje się pod adresem https://nauka.stat.gov.pl/Archiwum